25 czerwca 2009

Chodzi o to...

Od mniej więcej wyjazdu do Zakopanego Julka zaczęła się puszczać. Bez skojarzeń, w jej wieku chodzi o puszczanie się z Punktu A do Punktu B - chodzenie bez trzymanki.

Najpierw wyglądało to tak, że nasze dzieciątko po zrobieniu jednego niezależnego kroku zamykało oczy, wyciągało rączki i byle szybciej, na ślepo brnęło do celu. Przeważnie każdy cel miał wyciągnięte ku Niej rączki, więc ewentualne upadki kończyły się bezsiniakowo.

Jednak od dwóch dni Julka zaczęła swobodnie paradować bez lęku po całym domu. Trzeba uważać żeby jej nie rozgnieść i nie rozdeptać, bo podchodzi w różne zakamarki po cichutku. Jak raczkowała, to przynajmniej było człap, człap i wiadomo gdzie mała "Satelita" jest.

Generalnie, z każdym dniem wychodzi wszystko lepiej - do pierwszego guza.

15 czerwca 2009

Nad Jeziorem...



Ładnie się opalam na kamieniu...



A tu podziwiam taflę z mamą...



Z rodzicami na tle górecek



I Chyba Wszystko Jasne.
Puszczam do Was Morskie Oko.
Relacja Niebawem, HEJ!