28 maja 2008

Zaporra

W poszukiwaniu ciekawych miejsc spacerowych wybraliśmy się niedawno nad zaporę Zbiornika Goczałkowickiego.

Do jazdy wózkiem, 3 km idealnie gładkiego asfaltu jest niczym spasiona mysz dla głodnego kota, więc wózek prawie się sam prowadził. Jednak widok przed sobą drogi, która prawie ciągnie się po horyzont sprawia, iż owe 3 km ciągną się w nieskończoność. Nam udało się dojść do połowy i musieliśmy wracać, bo nie mieliśmy za wiele czasu...



Z powodu zakazu kąpieli, miejce to nie jest raczej oblegane przez turystów, jedyne co mąci spokój, to korytarz powietrzny przebiegający w tych okolicach i co się z tym łączy - gwizd samolotów.

W parku...


Dzisiaj na spacerze w Chorzowskim parku jest tłoczno. Wszędzie pełno metalo-fanów w czarnych koszulkach z długimi włosami, dzierżących piwo w spoconych rękach. Co chwila przejeżdża policyjny radiowóz z jeszcze bardziej spoconymi policjantami wewnątrz... Takie tam urozmaicenia...

25 maja 2008

Julcia krąży...

Zaczęło się już dawno, dzisiaj tylko skrót.

Na pewnym spacerze, w miejscowości J. na zachód od stolicy Beskidów, Julcia pielgrzymowała, a właściwie nosidełko-wózkowała u cioci Kasi (na zdjęciu z Włochatą Czworonożną Pociechą uwielbiającą dzieci)...



...i wujka Bartka, który jak widać wie, w jaką stronę wystawić szalik do zdjęcia, żeby dobrze się czytało. Dla nie mających lusterka wspomnę, iż chodzi o napis "POLSKA", czyli mini akcent EURO 2008...



...potem była Babcia Lidka, Dziadek Janusz (rarytas wśród dziadków, bo się jeden Julci ostał, jako gatunek na wyginięciu - jest pod ochroną) i dwie super ciocie - Agnieszka i Wiktoria...



babcia zdetonowała Julci pampersa, Wika nakarmiła...



Na spacerze, można było liczyć na liczne wygłupy...





ze słynną włoską mafią "COSA SIOSTRA"...



...oraz nie obeszło się bez zdjęć typu xxx :-P



...i wiele wiele innych, do opisania w następnych odcinkach.

===

Widoki na boki, wyzwoliły w rodzicach siły nadprzyrodzone.
I tak na poniższym zdjęciu mamusia jedną ręką wspiera się na rączce od wózka, tatuś jedynie balansuje ciałem mamusi, tak aby równomiernie wznosiło się nad lokalną polaną.



PS. Mafio spod Szyndzielni, a więc Małgosiu, Kasiu, Mirko, Panie Antoni, Januszku, Stasiu wraz z Martą, Jacku i Dareczku dziękujemy za kartkę z życzeniami, Julcia naprawdę czeka, aby być przebrana na Waszym kserze...

23 maja 2008

Z wizytą w Margolandzie

W poszukiwaniu braku deszczu w długi weekend, udaliśmy się z wizytą do Sukiennic i Smoka. Plan został wykonany w 100 % albowiem deszcz nas zastał jedynie na autostradzie łączącej dwa najwspanialsze miasta na południu Polski, zaczynające się na literę "K".

W pewnym momencie nawet świeciło słońce. Jutro i pojutrze ma być jeszcze lepiej. Ta tendencja polepszania się pogody wskazuje na to, iż najładniej będzie w poniedziałek, wtorek...





22 maja 2008

W domu...

Tak sobie siedzę w tym domu i staję się coraz większa, okrąglejsza staje się moja buźka.
Mam już w sumie pięć tygodni, z czego dopiero tydzień spędziłam w domu.
Nauczyłam się już ładnie spać i w miarę nie budzić w nocy rodziców.
Co do spania, to najlepiej mi się śpi, kiedy obok mnie jest gwarno i tłoczno i dużo hałasu. Nie lubię spać w ciszy. Uwielbiam także odgłos grzejnika, który dogrzewa mój pokój, bo o "centralnym" można zapomnieć w połowie maja.



Na łóżeczku leżę opatulona i zabezpieczona przed ewentualnymi glutami wyciekającymi z mojej buzi po karmieniu.



Gdyby było cieplej, byłabym teraz na spacerze, zamiast oglądać liście drzew przez okno...

19 maja 2008

Po spaniu...


Wlasnie się obudziłam. Płaczę, bo mi tatuś grzeje mleczko zamiast mnie przebrać, tym bardziej że mam pełny pampers! Ehh, ci faceci...

18 maja 2008

Żeby nie było...


...że byłem sam. Mamusia też poczuła się olana :-).

Spacer w wersji akwarium...


No i dzisiaj Julcia zaznała na przeciwdeszczowej obudowie własnego wózka co to jest opad atmosferyczny typu deszcz. Stare kurtki rowerowe przydały się wreszcie w tym sezonie.

Mam już MIESIĄC!

Wprawdzie obchody mojego pierwszego miesiąca były wczoraj, ale zarówno tatuś jak i mamusia tak są mną pochłonięci, że nie mają kiedy włączyć komputer. Zajmuję im czas i w dzień i w nocy. W dzień lepiej mi się śpi niż w nocy więc rodzice nie są zbytnio tym faktem zachwyceni.

W ciągu dnia oprócz spacerów, robię wszystko to co robią moi rówieśnicy, czyli wszystko i nic. Leżę i śpię, odpoczywam po leżeniu i spaniu, czasem spałaszuję mamusine mleczko, kilka grymasików, i troszkę płaczu, a wszystko to sprawia, że rosnę szybciej niż grzyb na ścianie niejednego opuszczonego domu.

Nadal nie lubię się przebierać, kupy robię dorodne, czkawki mam prawie codzień i po wypisie ze szpitala mam mnóstwo zaleceń i kontroli u różnych specjalistów...

... i znowu tata nie skończy posta, bo go właśnie wołam z drugiego pokoju. Jednak głośny płacz jest najskuteczniejszy...

16 maja 2008

Na spacerze

No i udało się. Julcia zaczyna zwiedzać nie tylko szpitale, ale również miejsca kojarzące się milej, czyli skwery, deptaki, trawniki i temu podobne obszary służące do celów bardziej przyjemnych niż przymusowych.

Forma Naszej Bohaterki jak widać poniżej dopisywała przez cały czas.
Głównie był to sen, poza tym sen i jeszcze czasem sen.



Mamusia także była zdziwiona, będąc ostatni miesiąc w szpitalu, że wiosna jest już na tak dalekim etapie zaawansowania.



No a tatuś, to już nie mógł się doczekać, aż zaszaleje z córką w nowym pojeździe.

Nie ma jak w domu...


Wszystko zaczyna powoli przypominać normalność...
Julcia w domu czuje się dobrze, trochę jej za cicho i temperatura w pokoju jest 10 stopni niższa niż w szpitalu, ale to nic. Ważne że oboje rodziców ma w nocy i w dzień. Kot patrzy na wszystko z pewnym niedowierzaniem, z lekką nutą niepewności zwłaszcza gdy Julci zdarzy się zapłakać.

14 maja 2008

Ile jeszcze?


- No i kurna co?
- No i kurna nic!

Dzisiaj nie wyszliśmy i moze jutro też nie wyjdziemy a dopiero w piątek. Dlaczego? Bo tak.
Pacjentka jest zdrowa, wyniki w porządku ale szpital z uporem trzyma Naszą Dzidzię.

Czekamy nadal, nie prorokujemy i modlimy się o niezłapanie szpitalnego choróbska.

13 maja 2008

Po wieczornym obchodzie...

Po wieczornym obchodzie rodziców, w poszukiwaniu lekarza dyżurującego udało nam się natknąć zarówno na lekarza jak i na wyniki dzisiejszej punkcji.

I tym razem okazało się, że jest coraz lepiej i wynik dzisiejszej punkcji jest ujemny względem ostatniego i to o ponad 100 jednostek!

Bardzo się ucieszyliśmy, bo właściwie wyniku tych badań baliśmy się bardzo. Więcej będziemy wiedzieć jutro, po porannym obchodzie.

Jesteśmy dobrej myśli, ale nie chcemy się nastawiać... :-)

Pasażerów oczekujących na odlot do domów, prosimy o...

Kolejny dzień. Kolejna punkcja.

Julcia śpi, jednak jest bardzo niespokojna po tym badaniu. Chodź na szczęście dzisiaj nie było tylu badań naraz oprócz punkcji jak to miało miejsce ostatnio, więc Nasza Mycha powinna być spokojniejsza. Co do samej punkcji, to dalszy stan dziecka, zależy w dużej mierze od tego kto robi nakłucie, i kto trzyma dziecko w tej dość specyficznej pozycji. Więcej możecie poczytać np. tutaj.

Neurolog dzisiaj był - okazało się - że wszystko jest ok. Dzidzia jest w bardzo dobrej kondycji i jedynie czekamy na wynik punkcji, który jeśli okaże się ujemny względem ostatniego, będzie oznaczało pozwolenie na start z lotniska Centrum Zdrowia Dziecka i Matki :-)
Tak więc obecnie czekamy w hali odpraw, jednocześnie czekając na wyniki odprawy bagażowej...

Babcia Lidka (mama Ani) dalej siedzi z Małą, my dochodzimy do siebie, nasze żołądki i jelita również...

12 maja 2008

Julcia jest z babcią w szpitalu...

To nie jest żaden dowcip, ale stety i niestety prawda.

Niestety, bo Ania dzisiaj w nocy z silnym zatruciem musiała pozostawić dzidzię na sali i opuścić szpital. Żeby było ciekawiej, to ja od wczorajszego wieczora męczyłem się również z niestrawnościami, które są dla nas obu bardzo uciążliwe, a najgorsze jest to, że nie możemy być z dzidzią, chodzimy niczym odpady radioaktywne, z wywleczonymi na lewą strone żołądkami, przepuszczonymi przez magiel i usmażonymi na grillu.

Stety dlatego, że Julcia nie musi leżeć z wszystkimi innymi dziećmi na sali, bo jest w pokoju z tymczasowym opiekunem - babcią Lidką.

Pomijając nasz stan zdrowia, NA SZCZĘŚCIE stan zdrowia Julci jest bardzo dobry, dopisuje jej humor i we wszystko wpatruje swe śliczne gałeczki.

Jutro, czyli we wtorek neurolog zrobi jej ostatnią punkcję, której wyniki zadecydują o wypisie. Będzie znowu stres dla Małej, jak i dla nas.

Jesteśmy dobrej myśli, i staramy się wrócić do stanu używalności...

11 maja 2008

Julka w kulkach


Imię: Julia
Nazwisko: Popatrz na belkę Twojej przeglądarki.
Data urodzienia: j.w.
Umiejętności: Spanie, sranie, ssanie.
Dotychczasowy przebieg kariery: Całe swoje życie spędziła w szpitalu. Ale to się zmieni.
W co lubi się najbardziej ubierać: Czapka typu plemnik.
Ambicje życiowe: Poznać wreszcie świat pozaszpitalny, cieszyć się zdrowiem, ssać jak najdłużej mleko mamusine, puszczać głośne bąki.

U mamusi na ramieniu...


Uwielbiam być odbijana przez mamusie, niczym amerykański zakładnik z rąk irackich terrorystów. Po udanym odbiciu zaczynam myśleć o leżakowaniu i wygenerowaniu papkowatej dorodnej kupy z którą ubóstwiam spać. Przy przebieraniu wrzeszczę wniebogłosy i ssam paluszki, natomiast przy kąpieli jestem spokojna i potulna jak baranek. W końcu baran to mój znak zodiaku...

10 maja 2008

Sobota...


Dzisiaj Ania już jest o niebo lepsza, wiec siedzimy całą naszą trzyosobową rodziną razem. Brakuje tylko kota, ale Kicia nie chciała iść do szpitala, bo jak zwykle się boi. Są chwile kiedy się nie boi, jednak wtedy ma obawy :)

Ładna pogoda za oknem, na szczęscie mamy żaluzje pionowe i szczelnie zamknięte okna więc upałów z ósmego piętra nie czuć. Przy dobrej widoczności za to widać Beskidy...

09 maja 2008

To się porobiło...


Mamusia musiała się ewakuować z powodu sensacji żołądkowych. Teraz ze mną siedzi tatuś. Śmiesznie będzie jak zostanie ze mną na noc i bedzie mnie dzisiaj kąpać! Nie mogę się juz doczekać...

08 maja 2008

Fryzura jak wichura!


Po tym dzisiejszym USG, o ktorym pisała mamusia mam lekko rozmemłaną fryzurkę jakbym conajmniej nie myła włosów przez tydzień...

Z ostatniej chwili...

Ciocia właśnie odłączyła Julci venflona. Nie będzie miała zakładanego nowego. No i wreszcie mamy dziecko bez "wejść", "wtyczek" i temu podobnych "przejściówek", jednym słowem: WIRELESS*.



________
*- (z ang.) bezprzewodowy

Halo, tu mamusia!

Dzisiaj dla odmiany mamusia coś napisze...
Ponieważ Tatuś zajmuje się Julcią a Mamusia dorwała sie do komputera więc napisze w skrócie co sie dziś działo...
Rano jak zwykle przyszła Pani Doktor , zbadała malutką i powiedziała że wszystko w porządku już z żołądeczkiem i że Julcia po prostu miała za dużo nerwów jak na jeden dzień...
Później poszliśmy na USG główki czego sie najbardziej baliśmy ale na szczęście okazało sie że na strachu sie obeszło bo bakteria , która była sprawcą choroby nic nie zjadła u naszej kruszynki...
Później odwiedziła nas Pani Ordynator , która dała nam powody do radości...Powiedziała że jest coraz lepiej i właściwie teraz już tylko Neurolog musi zbadać Julcię , zrobić ostatnią punkcję i jak wszystko dobrze pójdzie to może w przyszłym tygodniu w końcu Julcia wyśpi sie w swoim ukochanym łóżeczku...Razem ze swoją mamusią i tatusiem...
Z niecierpliwością czekamy aż Julcia w końcu pozna wszystkich tych którzy tak bardzo trzymają za nią kciuki...

07 maja 2008

A po punkcji...

Od wczoraj nie było za ciekawie, albowiem Julcia po punkcji nie była za spokojna, rozdrażniona i na każde 4 porcje jedzenia 3 wracały spowrotem na pościel, ubranie, podłogę, dres któregoś z rodziców itp. W nocy nie spała, nad ranem również. Rano lekarka przyszedłszy do Ani z wynikami punkcji nie dość, że nie chciała nam ich zdradzić, to jeszcze coś zamotała, że może wydłuży antybiotyk, a tak naprawdę to dowiemy się więcej przy obchodzie Pani Ordynator, bo musi się właśnie z Nią skonsultować. Ania cała w związku z tym wypluta, ja też nastrój jak worek z odkurzacza czekaliśmy aż przyjdą do naszego pokoju "kolędnicy". Minęła godzina 14 i nie wytrzymaliśmy napięcia, postanowiliśmy wybadać sprawę na własną rękę, zamiast czekać do wigilii, aż zabłyśnie na niebie pierwsza gwiazdka.
No i okazało się, że jednak po tym antybiotyku nie dostanie nowego. Teraz pałeczkę przejmie neurolog, który zadecyduje o dalszym sposobie leczenia. Jak zwykle dowiedzieliśmy się, że wkrótce dowiemy się więcej, ale tym razem nie dowiemy się zbyt wiele...
Jutro mała będzie miała USG głowy i brzucha... może tym razem będziemy wiedzieć więcej...

06 maja 2008

Zumy

Zumy, czyli zdjęcia w duuużym zbliżeniu jakie zaserwowała mi mamusia. Poniżej kilka wybranych.

Dzisiaj badał Julcię okulista, poza tym miała robiony posiew z krwi i punkcję. Badania oczu standardowe, posiew też kontrolny, bo ostatnio wyszedł już negatywny wynik, czyli że Julcia posocznicy (bardziej znanej jako sepsa) już nie ma (a miała, o czym nie pisaliśmy). Najbardziej dla nas oczekiwane są wyniki punkcji, które zadecydują o dalszym ewentualnym leczeniu.

Po najedzeniu się do syta, po odbiciu sobie - odpływam.



------

Mama, ja zasypiam, a Ty mi zdjęcia robisz... chce Ci się ??



------

Najmłodszy konsument produktów rodziny iPod.



------

A Ty myślisz, że ja nie widzę że mi robisz zdjęcie??



------

Na pierwszym planie moje oczy (w 98% otwarte), powyżej bujna fryzura (w miarę uczesana), natomiast pod noskiem, a dokładnie w ustach dzierżę smok - typ usypiacz.

Pszczółka Mała

Tutaj jestem świeżo po kąpieli i po jedzonku. Tatuś próbuje "odpowietrzyć" mój układ pokarmowy, i poklepuje mnie po pleckach. To było wczoraj. Dzisiaj koło południa będę mieć robioną punkcję, i od jej wyniku będzie zależało, czy dadzą mi kolejny antybiotyk, czy skończy się na tym jednym, który kończy się w czwartek...Rodzice trzymają kciuki i jak zwykle trzęsą portkami...Oby było dobrze...

05 maja 2008

Jutro punkcja.


Jak się okazało Julcia bedzie mieć punkcję dopiero jutro. Dziś Naszą córkę oglądał pan rehabilitant i stwierdził, że mamy dużo szczęścia, bo dziecko rozwija prawidłowo, jednak bedzie musiało być pod stałym nadzorem w kwestii dalszych etapów rozwoju.

04 maja 2008

Żandarm z St. Tropez

Pamiętacie słynną zakonnicę brawurowo pokonującą zakręty górskich dróg swoim Citroenem 2 CV w filmach o Żandarmach z St. Tropez w roli głównej z Louisem De Funes'em ???
Popatrzcie poniżej:



03 maja 2008

Długi Drugi Maja

Troszku mi się przysnęło...



======

Jeszcze Wam Wszystkim pokażę...



======

Ale mi zoom'a mamusia trzasnęła...

02 maja 2008

Dłoń


Co to za słoń ma taką wielką dłoń?

Odpowiedź brzmi:

Ręka taty, co głaszcze wlosy małolaty.

Smerfoludek

Narazie jestem Jednopoduszkowcem, czyli, że na łóżku zajmuję conajwyżej obszar jednej średniej wielkości poduszki.
Na oddziale są mniejsi koledzy i koleżanki, niektórzy to dopiero Jednojaśkowcy ;-)



------

A to mi tatuś zrobił dla skali porównania.



------

Jeszcze nie umiem się uczesać, ale też nie cierpię nosić potarganych włosów... no ale z drugiej strony jak się tyle śpi co ja... to nie ma bata, żeby włosy się nie zbydliły...



------

Julka pasywna - w stanie spoczynku. Tryb Standby ON.



------

A tu śnią mi się góry czekolady, landrykowy las, i chrupkowe pole. Drzewa na których zamiast liści wiszą flipsy a grzyby mają kapelusze wafelkowe. Oczywiście w rzekach płynie miód i mleko.



------

Tu natomiast śni mi się, że sen powyżej się ziścił.