07 maja 2008

A po punkcji...

Od wczoraj nie było za ciekawie, albowiem Julcia po punkcji nie była za spokojna, rozdrażniona i na każde 4 porcje jedzenia 3 wracały spowrotem na pościel, ubranie, podłogę, dres któregoś z rodziców itp. W nocy nie spała, nad ranem również. Rano lekarka przyszedłszy do Ani z wynikami punkcji nie dość, że nie chciała nam ich zdradzić, to jeszcze coś zamotała, że może wydłuży antybiotyk, a tak naprawdę to dowiemy się więcej przy obchodzie Pani Ordynator, bo musi się właśnie z Nią skonsultować. Ania cała w związku z tym wypluta, ja też nastrój jak worek z odkurzacza czekaliśmy aż przyjdą do naszego pokoju "kolędnicy". Minęła godzina 14 i nie wytrzymaliśmy napięcia, postanowiliśmy wybadać sprawę na własną rękę, zamiast czekać do wigilii, aż zabłyśnie na niebie pierwsza gwiazdka.
No i okazało się, że jednak po tym antybiotyku nie dostanie nowego. Teraz pałeczkę przejmie neurolog, który zadecyduje o dalszym sposobie leczenia. Jak zwykle dowiedzieliśmy się, że wkrótce dowiemy się więcej, ale tym razem nie dowiemy się zbyt wiele...
Jutro mała będzie miała USG głowy i brzucha... może tym razem będziemy wiedzieć więcej...

2 komentarze:

Kasik pisze...

trzymajcie sie dzielnie, bedzie dobrze!!! napewno

Kalasanty pisze...

sie dzielnie staramy trzymać... coś Kasiku obijasz się na swoim blogu, he?