04 listopada 2009

C jak Cytryna

Nie od dziś wiadomo (mi), że uwielbiam cytrynę, Dawno, dawno temu jak byłam małym dzidziusiem rodzice dali mi plasterek, tak żebym sobie polizała i zrobiła kwaśną minę. Zamiast wykrzywionej buzi zobaczyli zafascynowanie. Szok. I od tego czasu jak widzę cytrynę to chcę ją mieć dla siebie, lizać i ssać. PYCHA!

Cóż o gustach i smakach się nie dyskutuje... ma to też i dobre strony, bo tran który teraz zajadam wieczorami jest kwaśnawy więc mi baaardzo odpowiada. "Grejtfruty" i limonki pożeram bez problemu :-)

Rodzice myśleli że mnie znają na wylot, a tymczasem przy dzisiejszym śniadaniu, po zjedzeniu winereczki zażądałam cebulki, którą mama zrobiła sobie do pomidora. I co? Rodzice dali mi, celem próby tak jak było z cytryną. Dostanie, wykrzywi się i na tym poprzestanie...

i...?

...aaa ja jestem inna. Cebulka smakowała mi bardziej niż czekolada i inne przysmaki. Pakowałam sobie do buzi po kilka drobno pokrojonych kosteczek, żułam, gryzłam, mmmm! Zero kwaśnej miny. Jestem Cebulowy Twardziel.

Tylko później tata jak mnie wziął na ręce, to stwierdził, że "Walę cebulą" i odłozył mnie z powrotem na ziemię.

Idąc tym tokiem myślenia, uwielbiam jedzenie na literę "C".
Wczoraj CYTRYNA,
Dzisiaj CEBULA,
Jutro CZOSNEK.

01 listopada 2009

LiśćOdpadł

Dziś z okazji Akcji Znicz wyległam na cmentarze.

W okolicach godziny 9-tej temperatura powietrza wynosiła całe dwa stopnie CERCJUSZA (powyżej zera), co przy braku rękawiczek mogło skończyć się ciężko.

Rodzice po jednej z wizyt na cmentarzu, zalogowali mnie w aucie, gdzie ciepło towarzyszyło mi już do południa. Potem zasnęłam i sen mój nagle został przerwany przez Nagły Atak Wymiotów.

Wszystko skończyło się dla mnie dobrze. Gorzej było z moimi spodniami, bluzką, body, i obiciem materiałowym fotelika. Wszystko było zafajdane, w dodatku tuż przed erupcją mojego ustnego wulkanu zajadałam się serkiem Danio, co w znacznej mierze miało wpływ na zapach, który teraz unosił się w aucie. Było to mniej więcej tak jakby w lecie w mleczarni przestała działać klima podczas trzydziestopięciostopniowych upałów a zawartość wszystkich butelek wylała się na podłogę, na którą świeciłoby słońce przez szyby. Poezja!

Szybka zmiana gaci, i reszty garderoby nie pomogły. Tzn. pomogły ale tylko osuszyły Julkę. Zapach pozostał i z pewnością pozostanie na długo w naszym samochodzie przypominając nam o tych chwilach.

Więcej nieprawidłowości nie stwierdzono.

Poniżej:
Jeśli dwie kalorie, to tylko z dwoma pomponami.