no i się dorobiłam zapalenia płuc.
ledwo funkcjonuję, temperatura ciała przez ostatnie dwa dni oscylowała wokół 38,5 stopni C. nie szło jej zbić.
po wizycie u lekarza, otrzymałam antybiotyk i diagnozę, że w jednym płucu zaszły zmiany...
antybiotyk zaczął robić swoje, temperatura mi zeszła troszkę... nadal jestem wypluta jak flak, nie mam siły na nic, a wieczorami jestem niczym obeschnięta bazylia....
dobrze, że nie oddelegowano mnie do szpitala, bo byłaby to już trzecia wizyta w ciągu ostatnich dwóch miesięcy... owszem skutkowałoby to kolejnym Fryderykiem z izby przyjęć, ale ileż można być hospitalizowanym...
trzymam kciuki, że w końcu moje niedole zdrowotne się skończą...
a tymczasem w przedszkolu ktoś przyniósł szkarlatynę...
10 lutego 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz