08 grudnia 2011

Wracam!!!

Nie wiem na jak długo, nie wiem ile, ale pierwszy krok trzeba było zrobić...

A zaczęło się od tego, że w nocy niedawno strasznie się wiłam... i prężyłam. Generalnie mnie coś bolało. No to Moja Mamusia zrobiła badania moczu i takie wyszły, że zakwalifikowałam się do SPA.

W SPA czyli w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka im. Jana Pawła II zachowuje się nadwyraz dobrze.
Już na izbie przyjęć mi się spodobało bo dostałam misia, któremu zgodnie z zaleceniami taty nadaliśmy imię FRYDERYK. Od tej pory Fryderyk wszędzie mi towarzyszy. Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda Fryderyk - zapraszam tutaj.

Był, podczas pobierania krwi, gdzie do samego końca praktycznie nie płakałam, był w trakcie czterokrotnego badania przez różnych lekarzy zanim mogłam spokojnie się położyć na oddziale. Nawet Fryderyk jechał ze mną windą i się nie bał.
Prawdziwy zuch z tego Fryderyka, zwłaszcza kiedy mu chciałam założyć venflona nie pisnął ani słówka, i nie uronił łzy. Bo ja też mam venflona i mi w niczym nie koliduje jego obecność. Jest koloru żółtego, jest wypasiony i odjazdowy i dzięki niemu mogę prosto "w żyłę" dostawać antybiotyk i inne "pyszności".

Po dwóch dniach "oddziałowania" czuję się coraz lepiej, że nawet dzisiaj rano pojawiła się wizja, żeby mnie wypuścić w piątek "zu hause". Bardzo mi to pasuje, bo co będę w szpitalu innym miejsce zajmować. Tym bardziej, że z braku miejsca mamusia mojej wspołlokatorki zamiast spać na łóżku, śpi na leżaku - "rispekt"!

A w domu cóż. Czekają na mnie zaległości, bo od momentu jak poszłam do przedszkola, to w domu non stop bym się bawiła w przedszkole.

Najpierw z tatą przekonstrułowaliśmy:
-dom,
-dworzec,
-chatkę puchatka,
-sklep spożywczy i warzywniczy
(to nazwy zestawów klocków Lego Duplo)
właśnie w przedszkole. Fantastyczne dwie sale, ubikacja, szatnia oraz poczekalnia. Cały tydzień to była moja ulubiona zabawa. Ale z racji zbyt małej liczby dzieci w przedszkolu (mam jedynie sześciu małych "chłopków" z lega) zadecydowaliśmy o restrukturyzacji przedsiębiorstwa i zamiast lega użyliśmy pluszaków.

Na siedzibę wybraliśmy dywan oraz miękkie piankowe puzzle. I przy tej oto okazji stałam się dyrektorem i jedną z opiekunek przedszkola, które ma dwie pełne grupy. Starszaki i Średniaki, czyli jak to jest w nomenklaturze mojego prawdziwego przedszkola Tygryski i Słoneczka.

Jedna grupa to: Bzyczek, Jacek, Magnolia, Arnold i Paweł, zwany wcześniej Aramkiem.

W drugiej, młodszej są: Krecik, Kłapouch, Serce i Rozum. Ja jestem Panią Kasią, czyli odgrywam rolę Pani Kasi - mojej prawdziwej Pani z przedszkola.

Hmm, i nie ma nic ciekawszego niż wstawić któregoś z przedszkolaków do kąta za karę, albo okrzyczeć za złe sprawowania. Upajam wtedy się potęgą władzy... ;-)

Brak komentarzy: