09 grudnia 2011

Wszędzie dobrze...

...ale we własnym łóżku najlepiej...

Cisza i spokój, nikt nie wrzeszczy... Mam całe łóżko do swojej dyspozycji...
Warunki do spania wręcz laboratoryjne... Nic tylko spać...

No i tu pojawia się problem, bo ostatnie trzy noce w szpitalu spałam jak suseł, od wieczora do rana... przy wrzasku, hałasie i innych atrakcjach oddziału nefrologii...

Za to w domu, w tych idealnych warunkach bardzo rzadko mi się udaje przespać cała noc od deski do deski...

takie tam...

Brak komentarzy: