10 kwietnia 2009

Kryzys



To zdjęcie w czasach PRL'u wywołałoby u niejednego obywatela zawał serca.
Na szczęście mamy czasy jakie mamy i mimo kryzysu z papierem toaletowym (póki co) nie ma problemu.

Julka też nie ma problemu z rozpakowaniem całej paczki, oraz wytworzeniem odpowiedniej długości serpentyny.

Zabawki tradycyjne naszego dziecka raczej nie interesują. Ostatnio ulubioną zabawą jest znalezienie w szafie zakamuflowanej czekolady (gorzkiej), następnie odpakowanie jej i próba spałaszowania przy jednoczesnym rozgnieceniu drobnych kawałków na wykładzinie. Odkurzacz nie daje rady, a plamy są jak z kupy - tyle, że nie śmierdzą.

Drugą ciekawą konkurencją jest wyrzucenie jak największej ilości płyt CD z regału w jak najkrótszym czasie.

BUM! - pierwsza półka poleciała z hukiem,
BACH! - druga leży na ziemi,
D*P! - i trzecia.

Wyżej nie sięga, więc luz. Po wyzewnętrznieniu pudełek, następuje mielenie, zgniatanie ciałem Julki, a następnie odbywa się otwieranie niedobitych pudełek, łamanie dzyndzelków, zawiasów a dalej następuje zjadanie odpadniętych plastików i szybka akcja rodziców w celu wydobycia plastiku z otworu gębowego w celu niepołknięcia.

Trzecią dyscypliną ostatnio "trenowaną" jest włączanie i wyłączanie wieży. Liczy się liczba włączeń i wyłączeń na przestrzeni kilku sekund. Wygląda to mniej więcej tak:
ON,OFF,ON,OFF,ON,OFF,ON,OFF,ON,OFF,ON,OFF,ON,OFF,ON,OFF! - minęło 10 sekund. Chwila przerwy i od nowa...

Brak komentarzy: