Czego tam mój tatuś szuka? -Zgubionej śrubki? -A może 2 złote wpadło w krzaczki i nie chce wyleźć?
- A tu du*a! Nie żadnej śrubki, ani dwuzłotówki, tylko normalne przydrożne, okopcone z ołowiem POZIOMKI!
Były super.
O! i jest także mamusia! A za Nią droga w dzielnicy Ustronia - Dobki. Nie mylić z d*pką!
Okazało się, że moi rodzice, zostawiając mnie u babci wybrali się na przejażdżkę rowerową z trzystumetrowym podjazdem w górę. Że też im się chciało w taki upał jechać. Dobrze, że mnie nie tarmosili ze sobą...
Im byli coraz wyżej, tym coraz to ciekawsze widoki ukazywały im się przed oczyma.
Zmachany tatuś, przed szczytem postanowił odpocząć w spokoju, wcześniej ustawiając bezpiecznie oba wehikuły.
W tym czasie mamusi było wszędzie pełno...
Po zdobyciu szczytu nikomu już się nie chciało wyciągać aparatu, oboje pognali z prędkością światła w dół, wprost do Wisły.
I tak skończyła się ptasia audycja...
10 czerwca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Nawet nie wiecie jak wam tego zazdroszczę - wspólne przejażdżki. U nas zaczęło się ostro, nawet prawie profesjonalnie: kilometry w siodełku, góry w różnych miejscach Polski, a teraz cisza :-( i co roku tracę nadzieję, że jeszcze poza parkiem gdzieś wspólnie będzie nam dane jeździć.
Tym bardziej dbajcie o to bo lenistwo potrafi wiele ciekawych rzeczy zepsuć...
Gratulacje dla wytrwałych!
Prześlij komentarz