14 czerwca 2008

W sieci



I bynajmniej nie jest to sieć pajęcza, ani jeszcze bardziej bynajmniej internet. To Hamak. Hamak, to wraz z Hakiem i Hortensją słowa, przez które można się położyć na dyktandzie. Dzisiaj jednak hamak był czymś przyjemniejszym niż pisanie dyktanda. Pełny relaks. A to za sprawą Wujka Michała, który rozwiesił ów sieciowy patent. I Super było. Nawet bujał się Mój Tata, którego waga przecież jest wyrażana w trzech cyfrach! I drzewa nadal są na swoim miejscu.



Skoro mnie mamusia wyhuśtała ile wlezie, i miałam dość (tzn. udawałam, że mam dość, bo pewnie nigdy nie będę mieć dość bujać się w przestworzach)...



...do hamaka dorwały się morowe chłopaki, czyli moi ulubieni kuzyni - Paweł i Marcin.
Musieli się nieźle cisnąć :-)



Ale i Oni i ja wiemy, że warto było...

Za rok pohuśtamy się we troje. A za dwa bez nadzoru rodziców. A co tam.

Brak komentarzy: