No i się doigrałam. Moja szczęka najprawdopodobniej nie będzie już świecić pustkami.
Na dole w okolicach jedynki coś się przedziera przez warstwy dziąseł. Memlam językiem jak szalona, majstruję, dłubię rączkami ile się da. Efekty zobaczycie już wkrótce!
Mój uśmiech zrobi się pełniejszy, chodź zanim do tego dojdzie, będę musiała służyć jako "kasownik" i dziurkować bilety, to tu to tam moim jedynym skarbem.
Czy długo będę "kasownikiem", tego nie wiadomo, bo w kolejce już mi matka wymacała w górnej partii dziąseł następnego zębola.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz