26 grudnia 2008

Na kocu

Okazało się, że w święta nie tylko można się najeść jak świnia...

Dzisiaj się widziałam z moim prawie rówieśnikiem Marcinem. Pisze prawie, bo jest prawie o rok starszy. Mimo to chętnie się z Nim bawię i nie narzekam na różnicę płci.



Fajowo było, raz ja mu wydarłam gumową żabę z ręki, potem on mi wydarł piłeczkę, i nie chciał kulać jej do mnie, to mu znowu wydarłam, i za to dał mi w plery. Nie oddałam mu, bo przecież jestem bardzo grzeczna.



Katar, który mnie trapi ma tendencję schyłkową, więc wszystko ma się ku lepszemu. Na zabawę sylwestrową mam być już zupełnie zdrowa.

3 komentarze:

magura pisze...

Ależ nas tutaj dawno nie było a tutaj aktualizacja z godziny na godzinę! Ledwo spotkanie nasze dobiegło końca a tutaj proszę - już możemy je wspominać, a było wesoło!
Julciu, jesteś już niezłą kumpelą do zabawy, a wywalczanie sobie zabawek idzie nam jeszcze dość zgodnie więc trzeba z tego częściej korzystać.
Zapraszamy w górki do nas w przerwie świąteczno-noworocznej.

Anonimowy pisze...

no nie, trzeba wejśc przypadkie na obcy blog, żeby Marcinka zobaczyć. A u niego cisza...pierwszy ząb mu idzie już trzeci miesiąc. pozdrawiamy.

Kalasanty pisze...

Nie ma sprawy. Będzie wiecej zdjec Marcinka na blogu Julki :-P