13 stycznia 2009

Rannik

Od wczoraj rana w zaczeliśmy stosować nocnik. Na razie tylko rano, więc rannik, ale mamy nadzieje, że oprócz rannika, będzie też dziennik i wieczornik.

Wczoraj był taki jakby rozruch. Julcia usiadła, posiedziała, pobawiła się zabawkami ustawionymi wokół nocnika i po 15 minutach zaczęła kwękać, a do tego nocnik, niczym potwór zaczął wsysać jej pupcię i utknęła na dobre - co skończyło się ostrą krytyką ze strony Julki pod postacią KRZYKU!

Dzisiaj już było lepiej. Po przebudzeniu Julcia przeprosiła się nocnikiem, po czym dwa razy palnęła się nim w główkę (twardy plastik, nawet boli) i postanowiliśmy Ją znowu zainstalować w "stacji dokującej" celem dokonania odsiku.

I zasiadła...

Postęp prac przerósł nasze najśmielsze oczekiwania.

Po niespełna 5-ciu minutach muzyczka z nocniczka wygrywała już hymn dla zwycięzcy pt. "Nocnik jestem niewielki, uwielbiam wszystkie kropelki..."

Z niedowierzaniem spojrzeliśmy na dno nocnika, a tam rzeczywiście "złota woda". I wtem, Julcia, siedząc na nocniku pochyliła się do przodu i... fiknęła koziołka. Takiego koziołka - gołopupca.

No i teraz problem. Pogratulować siuśków, czy czekać na coś więcej. W końcu zawsze rano na coś więcej można było liczyć. Ale z drugiej strony może lepiej nie przeginać, żeby nie zniechęcić dziecka?

Padło na dogrywkę.

Znowu siad, inny zestaw zabawek. Minęło 4 minuty i ciach! Wraz ze "złotym deszczem" w ranniku pojawił się szpinak.

GRATULACJE!


Julciu, rodzice są z Ciebie tacy dumni.I jak będziesz to czytać kiedy będziesz starsza, to wybacz że o takich szczegółach Twojego życia tutaj pisaliśmy. Jak zwykle to był pomysł mamy... a ja to tylko opisywałem. :-P

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

No i jak tam Wasze zmagania?Piszcie bo mnie ciekawosc zzera :)))