12 stycznia 2009

Tydzień

Ponieważ rodzice nie mieli czasu na opisywanie moich dokonań, kazałam im natychmiast się poprawić i zacząć wreszcie pisać o mnie. Za karę tata miał zrobić skrót wydarzeń z całego tygodnia:

No i zrobił.


Poniedziałek - pierwsza tura, klawiatura.



Julka wyczuwa, że rodzice nie będą mieć czasu w tym tygodniu na pisanie na blogu. Bierze sprawy w swoje ręce. Niestety wszystko na nic. Wtyczka z klawiatury jest pod kanapą zamiast w komputerze, więc myśli nie zostały przelane do "notatnika" i "painta".

Wtorek - chluśniem bo uśniem.



Naród Pije. Julka też pije. Już sama. Wreszcie trzyma butelkę jak należy, kapnęła się o co chodzi z grawitacją, więc wszystko spływa w dół.

Nie nie, to nie dlatego Julka zaczęła sama pić, bo Jej rodzice nie chcieli dać jeść. To usamodzielnianie.

Środa - pudło.



Po zamieszkach ulicznych z misiem i żabą, oraz po dokonaniu rozboju na nocniku Julcia trafia do pudła na 48 minut.



Po 15 minutach opanowuje mury więzienne i jest już na dachu budynku. Strażnicy są bez szans.

Czwartek - kraty.



I tu się zdziwisz drogi Blogoczytaczu lub Blogoczytaczko, bo te kraty, to nie kolejne więzienie o podwyższonym rygorze, a swoisty downgrade dna łóżeczka. (Dno łóżeczka zstąpiło o jeden poziom niżej). Julcia może w nim stać, brykać i takie tam. Nie grozi jej guz nabity o dywan po wyleceniu za burtę łóżeczka.

Piątek - napad.



Julcia udaremnia Kotu napad na Jej jogurt i zupkę. Kicia - cwaniaczka myślała, że Julka jej nie zauważy czyhającej za nogą krzesła - naiwna...

Brak komentarzy: