Dzisiaj były zamknięte sklepy.
A szkoda, bo tata chciał kupić trochę petard. Dlaczego?
A bo wczoraj, w Sylwestra spałam jak zabita. A za oknem co chwila d*p! d*p! a o północy to jak na poligonie strzelali. A ja nic. Spałam jak gdyby nigdy nic. To nie wszystko:
Nie dość, że nie słyszałam huku petard, to wstałam w nocy na jedzenie tylko raz (zamiast zwyczajowych czterech) i spałam do piątej nad ranem.
Jutro robimy nalot na markety. Może będzie wyprzedaż fajerwerków.
01 stycznia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz