12 lutego 2009

Maszkietnik



Ponieważ już nie jestem Jednopoduszkowcem, (obecnie kończę kurs na Wielodywanowca) w moim zasięgu zaczynam odkrywać coraz to nowsze kręgi.

Zwiedziłam już kable: od głośników, ten od telefonu pod szafką, oraz te pod stołem. W zasadzie te pod stołem kabelki są najfajniejsze, bo ciągle do nich chcę wędrować, nawet jak jestem na drugim końcu "miasta". I w dodatku starzy mają zgryz żeby mnie spod stołu wyciągnąć jednocześnie uważając aby nie obić mi głowy.

Jednak kabelki to pryszcz przy tym wszystkim, co ostatnio odkryłam.

W jednej z szaf w dużym pokoju, starzy mają cały zbiór maszkietów.
Już raz jakiś czas temu wydobyłam nie pamiętam skąd cukierek i wprawdzie przez sreberko, ale wyssałam go troszkę zanim rodzice się kapnęli i nawet mi smakował!
Ale tym razem nie znalazłam moich "ulubionych" cukierków, były inne ciekawe rzeczy, fakt. pogrzebałam tam ostro, jednak wszystko szczelnie zapakowane. A szkoda...

Brak komentarzy: