Od samego początku, od momentu kupienia koszyka - posłania dla Kici zakładaliśmy, że to właśnie miejsce będzie zarezerwowane tylko dla kota i nikomu nawet nie będzie wolno ruszać futrzaka, który tam będzie przebywać. Taki ot rezerwat, ostoja, miejsce nietykalne dla dość i tak już zestresowanego życiem zwierzaka.
Wszystko przebiegało do tej pory bez zastrzeżeń. Do póki Julcia nie nauczyła się przemieszczać i osiadać na różne mielizny, do których nie miała wcześniej dostępu. Jak widać na załączonym obrazku Julka wykurzyła kota gdzie pieprz rośnie, sama delektując się czytaniem ulubionej powieści o traktorze i rybkach.
A tak wygląda to z punktu widzenia Kici. Niewesoło.
26 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Biedna Kicia ;)))
Prześlij komentarz