Kiedy rodzice zabierają mnie do fotelika, zawsze przyczepiają do jego rączki Szczura Dionizego.
Tak już się przyzwyczaiłam do niego, że gdy zasypiam trzymam go a to za ucho, a to za ogon.
Ostatnio tak byłam z nim emocjonalnie związana, że postanowiłam nie wypuszczać jego nóg nawet po zaśnięciu. I w dodatku trzymając oburącz niczym arbuzy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz