24 listopada 2008

W końcu zasnęła.

Po pięćdziesięciu sześciu minutach usypiania, po tarmoszeniu się, który wybrać bok i po szesnastokrotnym przeczytaniu "Rzepki" i trzydziestym drugim "nagle gwiździe, nagle świście, parze buch i kołach w ruch" Nasza Mała Lokomotywa postanowiła zasnąć, chodź nie od razu, najpierw powoli jak żółw ociężale possała butelkę z mlekiem ospale...

I mamy w związku z tym chwilkę ciszy, czas na zebranie myśli i krótką notatkę na blogu, chodź trzeba się spieszyć, bo Nasz Mały Bączek może się zaraz obudzić i będzie znowu bzyczeć!

Reasumując dokonania i poczynania:

1. Julka siedzi już ładnie, bez podparcia. Nie odpada ani do tyłu, ani w kierunku swych stóp, czyli pion ma pod kontrolą w pozycji siedzącej.

2. Raczkować na razie nie myśli, pupkę lekko dźwiga, ale nie przemęcza się zbytnio. No bo i po co.

3. Zaczyna rozrzucać zabawki, najlepiej jak w pobliżu jest jakiś frajer, który podnośi co chwila zrzucone zabawki, i zabawa trwa dalej.

4. Jedzenie. Hmm. No z tym sprawa jest skomplikowana, bo większość rzeczy z butelki (zupki, kaszki, sztuczne mleko) nie mają oporu, żeby zawędrować do przełyku Julki i dalej. Natomiast jedynie nieliczne rzeczy podawane metodą łyżeczkową trafiają tam gdzie powinny (głównie owoce) - reszta spowrotem wraca niczym bumerang albo na śliniak, albo na odzież wierzchnią, albo też na wszystko co wokół, łącznie z podłogą, krzesłami, kanapą i ścianami.

5. Spanie w nocy. Po konfiskacie smoczka powoli dochodzimy do ładu i składu w spaniu, jednak nadal po pierwszej lub drugiej w nocy pobudki zdarzają się kilkukrotnie ze średnią raz na 1,5 godziny.

6. Skończyło się targanie za flaki kota. Kot obecnie obdarzany jest delikatnym, aksamitnym dotykiem dłoni dziecka poprzez muskanie. No chyba, że Kicia za blisko podejdzie, a wtedy to już sekundy potrzeba, aby kępka jej sierści została oderwana od reszty kota.

Pozostałe właściwości dziecka: Bez zmian.

PS. Spadający śnieg najlepiej łapie się buzią.

1 komentarz:

Unknown pisze...

No to już są ładne osiągnięcia. A śnieg jest ok dopóki nie wyląduje się w nim buzią ale o tym Julciu przekonasz się przy najbliższych saneczkach - może z kuzynami? ;-)