27 listopada 2008

Zima od (nie)praktycznej strony.


Ach te spacery! Piszę z lekką nutą narzekania, bo nie cierpię jak rodzice opakowują mnie w sterty i tony ubrań, kombinezonów, czapek z dzyndzołami i innymi wkurzaczami.

Jak już mnie opatulą, to jestem wściekła i zaczynam bzyczeć a rodzice mają wyścig aby jak najszybciej wyjść ze mną z mieszkania.

Dopiero po zaczerpnięciu świeżego oddechu na dworze uspokajam się i delektuję się cudownym klimatem spaceru.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Jula nie przejmuj sie Mikolaj tez nienawidzi kombinezonow ani kurtek ani bluz a juz rekawiczek to w ogole!Koszmar - jak juz go unicestwimy i siedzi taki naubierany to udaje ze ma paraliz i mruga tylko powiekami nawet sie nie usmiecha do nas - obrazony na maxa :DDDDD