31 lipca 2008

Pod pachy

Do tej pory myslałem, że stwierdzenie pt. "dziecko zrobiło kupę pod pachy" jest jedynie przenośnią, opisującą (duży) rozmiar kupy.

Aż do dzisiaj, kiedy okazało się, że Julka po pięciu dniach ciszy wykluła z siebie kolejną kupę.

Lewy wał przeciwpowodziowy naszego pampersa nie wytrzymał i tak podtopione zostały okolice klatki piersiowej, wspomniane wyżej pachy oraz łokieć. Nie pomogły rozstawione przez strażaków worki z piaskiem. Muł popowodziowy osiadł niemalże w każdym zakamarku "miszeliniastego" ciałka dzidzi.

Body i pajacyk poszły się paść. Z relacji naocznych świadków w trakcie akcji ratunkowej, przy zmianie podłoża, na bardziej przyjazne (nowy pampers) zostały poszkodowane skarpetki (całe utytłane w "masie orzechowej") oraz przebierak. Więcej ofiar lokalnego tsunami nie stwierdzono.

Z niecierpliwością czekamy na kolejną falę kulminacyjną....

Brak komentarzy: