17 kwietnia 2008

To był dzień...


Ale się dzisiaj działo...
Rano wybierając się do szpitala, nie do końca wierzyliśmy że to TEN dzień...
Najpierw wody odeszły, potem przyszły skurcze, a po skurczach, to rach ciach i oto człowiek.
Opis jest skrótowy, ale zarówno Ania jak i Julka przeszły swoje i należą się (zwłaszcza Ani) wielkie brawa. Ja tylko przyglądałem się z boku i dawałem sobie wbijać pazury w dłonie.
Zarówno obsługa jak i miejsce okazały się na wysokim poziomie, i wszelkie wątpliwości z tym związane zostały bardzo szybko rozwiane. Ania obecnie odpoczywa, Julka wydziela wydzieliny, a ja w końcu po smacznym śniadaniu zjedzonym o 7-mej rano mogę coś zjeść (Jest 21:40)
Kot w domu czeka, lecz jeszcze nie wie co go czeka... :-)

1 komentarz:

Lusi pisze...

Wielkie gratulacje :-) Rzeczywiście szybciutko Wam to poszło. Brawa dla całej rodzinki i ucałowania dla dzielnych dziewczyn :-) Teraz to już możesz zamawiać przyczepkę ;-)