08 września 2008

Ja cieczka, Ty cieczka, On/Ona/Ono cieczka, My cieczka ---> WYCIECZKA

Ahoj. To znowu my. Rozpedałowani rodzice, ostatnio na hamulcu. Po miesiącu przerwy udało nam się znowu porozruszać mięśnie w sposób bicykliczny. Mało tego, udało się to zrobić w systemie 4/7 (czyli jak czterema rowerami przewieźć siedmiu członków - członków rodziny oczywiście).

Tuż przed samą wyprawą należy poczynić "allachy" czyli modły na kocu położonym na asfalcie w intencji udanej drogi. Ów obowiązek przejął Marcin (w środowisku znany pod pseudonimem artystycznym CYSIEK). Modły najwyraźniej mu wyszły bo było klawo jak cholera.



Celem naszej wycieczki było... hmm, jazda przed siebie i zawrócenie w momencie dopiero kiedy się Julcia zbudzi. Nie prędko to na szczęście nastąpiło, więc można było się delektować jazdą bulwarami królowej naszych rzek - Wisły. Jak Już Julcia się zbudziła, to trzeba było urządzić mikropiknik, na którym jedynie pałaszowali morowe chłopaki oraz Julka.



Po zakończeniu mikropikniku dyrekcja wyścigu postanowiła zawrócić bieg trasy i udać się do punktu wyjścia. Dodatkowym atutem za były bardzo dynamicznie zbliżające się szarobure chmury.



I tak, po powrocie, po pamiątkowej fotografii zrobionej przez parkingowego...



...młodsza część pasażerów cyklistycznych udała się na spoczynek w sprawdzonym już miejscu - niebieskim kocu wyściełanym na asfalcie. Dla osób ze słabszym sercem dodam, iż nie był to środek drogi, a jedynie pobocze :-)



Natomiast starsza część ekipy musiała skupić się, na tym żeby cały bałagan upchać spowrotem do samochodów. Było co chować, rowery i cały dobytek porozrzucane były po całym parkingu...




* * * K O N E C * * *

2 komentarze:

magura pisze...

Wypad był bomba! Jeszcze ciekawsza burza dziś w nocy. Jednym słowem - udało się nam na 102!
Czy Wujcio wie co to kadrowanie? ;-) Trzeba powycinać mordki bo sam nie wiem czy to ta sama ekipa hyhy
Ale relacja w tempie błyskawicy istotnie. Nam niestety w takim samym tempie czas ucieka tym bardziej cieszymy się, że nie poddaliście się naszemu marudzeniu.

Kalasanty pisze...

no i właśnie przez to kadrowanie a wlasciwie jego brak u nas jest post a u was nie ma, bo wuj Lisu kadruje i kadruje.
co do ekipy, to jesli cala zgraja jest w niebieskich ciuchach, to znaczy ze my! nie trzeba zumować i takie tam.
a burza byla owszem, nawet nad nami genau przechodzila. ale czy ciekawsza od naszej wycieczki? niesadze. pamietaj ze burze zdarzaja sie duzo czesciej niz nasze wspolne wycieczki. ale to sie zmieni.