04 września 2008

Załatwiamy chrzest. Odsłona II (zapewne nieostatnia).

No i zgodnie z przypuszczeniami udało się dostać stosowne zaświadczenie w parafii nr 2 i cali w skowronkach zawędrowaliśmy do parafii nr 3, gdzie Szefowa Kancelari Prezesa Rady Parafialnej postawiła nam stosowny opór.

A mianowicie.
Z upragnionym papierkiem w ręku czuliśmy się jak pilot lini lotniczych, ze zgodą na lądowanie. Jednak przy pierwszej próbie lądowania "wieża" kazała nam odlecieć na inne lotnisko. Szlag. W ogóle niekompetencja Pani z kancelarii dała się nam we znaki już u progu i ww. kobieta chciała nam wcisnąć produkt kościelny o nazwie "msza w intencji dziecka" zamiast ewidentnie w naszym przypadku mszy chrzcielnej z dopełnieniem sakramentu chrztu, czyli takie "all inclusive" z wyjątkiem polania głowy wodą.

Po wprawieniu pani z kancelarii w osłupienie i zakłopotanie musieliśmy czekać aż kobieta w urzędzie kościelnym zadzwoni niczym gracz Milionerów, korzystający z koła ratunkowego o nazwie "telefon do przyjaciela"."Przyjacielem" okazał się ksiądz nr 4 (wikary) i niestety dla pani poparł naszą wersję.

Pani jednak nie składała broni. Skoro przegrała bitwę, to wojny nie zamierzała przegrać i stwierdziła, że skoro chcemy chrzcić w nieswojej parafii, to musimy mieć zgodę na chrzest ze swojej parafii.
Wkurzeni, zrezygnowani i skutecznie zepchani z toru opuściliśmy kancelarię nie wszczynając większych burd.
I to był nasz błąd, bo kobieta zarządała absuru. Gdy dojechaliśmy do domu, po spokojnym przemyśleniu doszliśmy do wniosku jak można żądać zgody na chrzest , który tak naprawdę już się odbył. Kanał. Spychologia rządzi.

I najciekawsze jest to, że w parafii nr 5, na terenie której obecnie mieszkamy, nie jesteśmy zarejestrowani i wydanie absurdalnego pozwolenia będzie najprawdopodobniej niemożliwe z racji, że nas nikt nigdzie nie odnotował. I koło się zamyka, a diabeł w środku fika.

Nigdy nie przypuszczałem, że aktywacja nowego chrześcijanina w organizacji o nazwie Kościół może przysparzać tyle zachodu. Jeszcze chwila i zostaniemy wyrzuceni za brak determinacji w dążeniu do osiągnięcia celu. A tej mamy coraz mniej i nie dziwie się jak komuś odechciewa się na pierwszym kroku.

Dawna wizja założenia sekty "Ogórek" (kiedyś w celu sprowadzania aut z importu bez cła) znowu nabiera nowego znaczenia. Chrzest poprzes sms, mail lub fax. Odwiedziny parafialne przez Skype albo gg. Akceptujemy rozgrzeszenie nabyte za pomocą poratlu aukcyjnego "allegro".

Tyle.

2 komentarze:

magura pisze...

Wpis godny osobnego bloga, bo jeśli Julcia ma w przyszłości czytać te absurdy to jesteście okrutni ;-)
A tak poważnie, szczerze wam współczuję i szlag trafia jak się to czyta. Widzę, że machina temidy bądź służba zdrowia to przy tym pestka...
Wstyd! A TY nie grzmisz!?

Kasik pisze...

boska paranoja, ciesze sie ze podchodzicie do tego z dystansem, ja bym chyba szaluuu dostala :):D walczcie dzielnie :)))