01 września 2008

Nowy dzień...

Zawitał do nas nowy dzień. Jak to zwykle o tej porze roku zaroiło się od białych koszul, białych bluzek, ciemnych gaci i czarnych miniówek. Po drugiej stronie ulicy zrobiło się gwarno, pełen przegląd opalenizny wśród wypoczętych uczniów i mody torebkowej wśród nauczycieli, - mieszkanie naprzeciw Liceum Ogólnokształcącego daje pewne atrakcje 1 września. Zapraszamy (zwłaszcza męską, samotną część gości) na "taras widokowy" do nas, najlepiej z własnym aparatem na coroczne "dożynki". Zapewniamy miejsca siedzące w pierwszym rzędzie.

Julci takjakby nie interesuje jeszcze szkoła, lecz i na to przyjdzie czas. Dzisiaj Nasz Skarb przeżył prawdziwą szkołę spania w warunkach ogólnie uważanych za trudne. W czasie porannej drzemki najpierw obok w mieszkaniu zaczęto wymieniać piony, co objawiło się mocnym waleniem młotka w rury oraz ostrą jazdą młotem udarowym po murach dzielących mieszkania w okolicach okołorurowych. Nasz bohater dziarsko zniósł zakłócenia ciszy pośniadaniowej.

W trakcie przedpołudniowej drzemki, która trwa po chwilę obecną jakiś debil z góry postanowił wypróbować wiertarkę tuż w okolicach rur ciepłowniczych znajdujących się na kilka centymetrów od łóżeczka, co zaowocowało wibracjami na całej długości kaloryfera w naszej sypialni. Nasz Skrzat nadal trwał we śnie, jednak ja - dziś pełniący rolę nadwornego usypiacza mało nie dostałem zawału.

Takie to blokowe życie jest...

2 komentarze:

magura pisze...

...na które można narzekać i narzekać, a w sumie mieszkanie w domku jednorodzinnym niesie inne trudności ze sobą. I tak źle i tak niedobrze. Ale w końcu remonty się skończą.
A poza tym co to za drzemki za dnia tatusiu!? ;-)

Kalasanty pisze...

a kto tu narzeka? wyciągam esencje piękności z mieszkania w bloku.
co do drzemki, to drzemała mała Drzamelia, ja byłem jedynie strażnikiem jej snu :-P